List 3
O Nieustannej Modlitwie

Do Wielce Dostojnego Pana Carlo Magni, Uczciwego Adwokata, którego szanuję jak ojca. W kościele św. Antoniego. W Cremonie.

Wstęp

Carlo Magni, szczęśliwy adresat tego listu, szanowany prawnik w Cremonie (jak wynika z treści tego listu i co potwierdzają inne źródła1) był chrześcijaninem letniej wiary. Jednakże, z biegiem czasu doświadczył głębokiej przemiany serca, której początkiem było ostrzeżenie przekazane mu przez Antoniego Marię: „Działając inaczej, będziesz uczciwym człowiekiem, ale nie będziesz dobrym chrześcijaninem, jakiego Chrystus sobie życzy i wzywa Cię, abyś się takim stawał” (List III). Antoni zachęcał go, by takim był: „Stanie się to zrozumiałe dla Ciebie, jeśli przemyślisz sposób, w jaki On próbuje złączyć Cię z sobą” (List III).

Nie wiemy, czy św. Antoni M. Zaccaria dokonał duchowego podboju czy nie, ale faktem jest, że Carlo Magni stał się członkiem Amicizia (Przyjaźń) – Oratorium stworzonego przez Antoniego Marię w Cremonie. Był jednym z jego wybitnych członków, czego dowodzi powierzenie mu w tym liście pewnego zadania dotyczącego działalności Oratorium. Od 1527 roku Carlo Magni był członkiem trzeciej rodziny Antoniego Marii – Wspólnoty Świeckich Św. Pawła.

List ten jest odpowiedzią ze strony Człowieka Bożego, „który [jest] nieskazitelnym duchem obdarzonym Boskim światłem osądu duchowego”2, na prośbę Carlo Magni o to, jak żyć w harmonii z Bogiem w aktywnym zawodowym życiu. Antoni Maria poucza Carlo Magni, jak przez cały dzień z ufnością i stale zwracać się do Jezusa Ukrzyżowanego. Równocześnie Antoni Maria wskazuje, jak wykorzystać modlitwę jako źródło wiedzy dla eliminacji własnych niepowodzeń. W tym celu Antoni Maria szczerze wymienia moralne wady Carlo Magni i wskazuje na pychę – jako dominującą.

Dwie cechy charakteryzują ten list o duchowym kierownictwie Antoniego Marii: źródło i styl nauczania. Źródłem jego nauczania jest długość czasu spędzanego na modlitwie u stóp Jezusa Ukrzyżowanego – jako zwykłej praktyki dobrze znanej duchowym mistrzom, na przykład św. Tomaszowi z Akwinu. Jeśli chodzi o styl jego nauczania, to charakteryzuje się on wyjątkowym ciepłem osobistego zaangażowania w dobro uczniów.
Rękopis tego listu nie zachował się, a jedynie bardzo wczesna kopia, która przechowywana jest w Archiwum Generalnym oo. Barnabitów w Rzymie.

Najdroższy Ojcze i Bracie w Chrystusie, przyjmij moje pozdrowienia.

Otrzymałem Twój list z 23 tego miesiąca i postanowiłem nań odpowiedzieć dopiero po długim trwaniu przed Krzyżem w Twoim imieniu, gdyż uważam za niezbędne, aby On mnie nauczył tego, czego później ja będę Ciebie uczył. Gdyby nie Twoje ciepłe i przyjazne nalegania, raczej wolałbym milczeć, ale poruszony Twoją usilną prośbą – wyjąkam to, czego nie umiem jasno wyrazić3.
Tak więc, mój drogi Ojcze w Chrystusie, ponieważ Twoja profesja jest tak wielce absorbująca i pochłaniająca całkowicie Twój czas i energię, jest koniecznym, aby wybrać właściwą metodę modlitwy. Dlatego też chciałbym, abyś wdrażał w życie – na ile możesz – trzy poniższe rady.

Po pierwsze: oddaj się modlitwie nie tylko rano i wieczorem, ale także o innych porach dnia, w chwilach zarówno na nią przeznaczonych jak i na nią niewyznaczonych.
• o każdej porze dnia, w dzień czy w nocy,
• w jakiejkolwiek pozycji, to jest w łóżku czy nie, klęcząc czy siedząc, jak uważasz za stosowne,
• a przede wszystkim przed rozpoczęciem swojej pracy, bez wyznaczonego porządku. Czyń to przez dłuższą lub krótszą chwilę – jak Bóg Cię natchnie.

Omawiaj z Chrystusem wszystko to, co dotyczy Twego życia – swoje wątpliwości, trudności, a szczególnie te największe4. Następnie przedstaw Mu dokładnie, ale jak najkrócej rozwiązanie, które według Ciebie jest słuszne; więcej, zapytaj Go o Jego opinię, gdyż On, jeśli będziesz łagodnie nalegał, nie odmówi odpowiedzi. Zapewniam Cię, że On pozwoli zmusić się ofiarować Ci to, jeśli rzeczywiście tego pragniesz5.
Jestem doprawdy głęboko przekonany, że możemy nauczyć się więcej o prawach ludzkich bezpośrednio od Prawodawcy niż od kogokolwiek innego, szczególnie jeśli ów Prawodawca jest wzorem doskonałym, mającym w sobie cały porządek i wie, jak wyjaśnić i rozsupłać sofizmaty szatana. Doprawdy, o ileż bardziej dogłębnie jest On w stanie rozwiązać te ludzkie! Ktokolwiek tego nie dostrzega, wykazuje jeszcze małą ufność w Bogu, który wielce się o nas troszczy i który nie pozwala wypaść bez Jego zgody nawet pojedynczemu włosowi z naszej głowy6. Pan jest tak mądry, że pokaże mędrcom tego świata, kim są tak naprawdę – szaleńcami i ignorantami7.
Tak więc, jeżeli z korzyścią dla tych, którzy uciekają się do Niego, Bóg unicestwia wszelkie sofistyczne podstępy współczesnego człowieka, które wydają się oddalać człowieka od Boga – możesz sobie wyobrazić – z o ile większą łatwością rozproszy On inne, mniej zawiłe machinacje. Jeśli w pewnym sensie, człowiek może się złączyć z Bogiem, nawet wśród rozterek tego świata, o ile łatwiej będzie on mógł się zjednoczyć z Bogiem w sytuacjach o wiele bardziej sprzyjających skupieniu.

Wielce czcigodny Ojcze w Chrystusie, poświęć wszystkie chwile na obcowanie z Jezusem Ukrzyżowanym. Mów do Niego tak swobodnie, jak do mnie. Rozmawiaj z Nim o wszystkim lub o niektórych Twoich sprawach w zależności od czasu, jakim dysponujesz. Pomów z Nim i pytaj Go o radę we wszystkich Twoich sprawach – jakiekolwiek by nie były – czy to duchowe czy doczesne, czy to dla siebie czy dla innych.
Jeśli będziesz tak czynił, zapewniam Cię, że z czasem odczujesz z tego wielką duchową korzyść i nieporównanie głębszą miłość z Chrystusem. Nie będę dodawał nic ponadto, gdyż chcę, aby doświadczenie mówiło samo za siebie.
Drugą radą, która pomoże Ci w praktykowaniu pierwszej, a zarazem umożliwi Ci otrzymanie od Boga większej obfitości łask, jest częste wznoszenie umysłu do Boga. Takie zachowanie, mój drogi Przyjacielu, jest dla ciebie niezbędne, ponieważ gdzie większe niebezpieczeństwo czy ważne sprawy, tam wymagana jest wzmożona sumienność i bardziej przenikliwe spojrzenie.
Człowiek z natury ma trudności w skupieniu, a o wiele bardziej w zjednoczeniu z Bogiem, ponieważ jego duch z natury podąża w rożnych kierunkach i nie jest w stanie skupić się na jednej i tej samej rzeczy. Ćwiczenie wznoszenia swojej duszy do Boga jest sprawą o wiele trudniejszą dla osoby, która jest rozproszona. Najtrudniejszą rzeczą dla kogokolwiek jest zajmowanie się sprawami, które same przez się, moim zdaniem, nie sprzyjają osiąganiu jedności z Bogiem, ale które jednocześnie nie rozpraszają. Któż mógłby powiedzieć, że możliwym jest stanie w deszczu bez zamoczenia się? To prawda, ale co jest uważane za niemożliwe, staje się możliwe z Bożą pomocą pod warunkiem8, że nie odmówimy Mu naszej współpracy9, skwapliwości i wysiłków, którymi On nas obdarzył.

Jeżeli chcemy być zjednoczeni z Bogiem jednocześnie pracując, rozmawiając, czytając czy też rozwiązując nasze codzienne problemy – wznośmy często nasze umysły ku Bogu przez dłuższy lub krótszy okres10, tak jakby czynił to ktoś, kto gości przyjaciela. Jeśli nie jest w stanie poświęcić mu czasu z powodu spraw nie cierpiących zwłoki, na przykład, z powodu inwentaryzacji towarów, które muszą być wysłane w tym właśnie momencie, może się zwrócić do niego tymi słowami: „Wybacz mi, że w tej chwili nie mogę pogawędzić z Tobą, ale mam kilka spraw do ukończenia, jak tylko się z nimi uporam, będziemy mogli porozmawiać bez pośpiechu”. Następnie, przerywając pisanie na chwilę, od czasu do czasu wzniesie swój wzrok, by spojrzeć na niego; czasem rzuci słowo lub dwa o tym, co robi; innym razem zaś, pisząc jeszcze, powie: „Już prawie skończyłem”. W ten lub podobny sposób, będzie on podejmował swojego przyjaciela, mimo, że nie jest w stanie porozmawiać z nim bez pośpiechu. Jednocześnie czynności te, nie będą mu przeszkadzały w wykonywaniu zawodu, ani utrudniały jego zajęć.
Ty również, mój Przyjacielu, powinieneś postępować w ten sam sposób, a Twoja nauka i praca nie ucierpią na tym wcale lub prawie wcale.
Przed rozpoczęciem swych czynności zwróć się do Jezusa w paru własnych słowach; później zaś, podczas pracy, wznoś często do Boga swoje myśli. Czerpać będziesz z tej praktyki wielkie zyski i nie będzie ona wpływać ujemnie na Twoją pracę.

Pierwsze i najważniejsze – bacznie obserwuj początek spraw dotyczących Ciebie lub innych, tych planowanych jak i tych nieprzewidzianych, tak podczas rozmowy jak i w czasie pracy. Na samym początku skieruj je do Boga poprzez cichy lub ustny akt strzelisty, którym On sam mógł Ciebie natchnąć i który wyraża Twoje myśli i pragnienia, lub w jakiejś innej formie11; następnie pracując, myśląc lub planując, często wznoś swój umysł do Boga. Jeśli Twoje zajęcia przedłużałyby się, przerwij je na krótką chwilę, na tyle, ile zabrałoby Ci odmówienie „Zdrowaś Maryjo”, lub na dłuższą chwilę – według Twojego uznania – ale oczywiście zawsze kierując się Bożym natchnieniem. W zależności od długości zajęcia, możesz przerwać swoją pracę więcej niż jeden raz.
Jeśli zastosujesz się do moich rad, to łatwo przyzwyczaisz się do modlitwy bez szkody dla Twoich zajęć i Twojego zdrowia. Dojdziesz w ten sposób do modlenia się nieprzerwanie, tak że będziesz się modlić jedząc, pijąc, pisząc etc.,12 a czynności zewnętrzne nie będą przeszkadzały tym wewnętrznym i odwrotnie. Działając inaczej, będziesz uczciwym człowiekiem, ale nie będziesz dobrym chrześcijaninem, jakiego Chrystus sobie życzy i wzywa Cię, abyś się takim stawał.

Stanie się to zrozumiałe dla Ciebie, jeśli przemyślisz sposób, w jaki On próbuje złączyć Cię z sobą. Przestrzegam Cię, a jednocześnie wskazuję Ci metodę na stanie się takim chrześcijaninem (jeśli tylko chcesz nim zostać, a jestem głęboko przekonany, że tego pragniesz), abyś później nie zmienił zdania, gdyż sprawiłoby mi to wielką przykrość.
O, mój drogi Przyjacielu, jeśli moje słowa posiadają u Ciebie jakąś wartość, proszę, zaklinam Cię w Chrystusie i przez Chrystusa, abyś zechciał otworzyć oczy i wziąć pod uwagę to, co napisałem i starał się zastosować je w czynach – nie tylko w słowach13. Obiecuję Ci, że staniesz się zupełnie nowym człowiekiem – jakim powinieneś być – w świetle zmian, które Bóg nałożył i w różnoraki sposób będzie nakładał na Twoje barki. Jeśli będziesz postępował inaczej – nie wywiążesz się ze swych zobowiązań ani wobec Boga, ani wobec bliźniego; co więcej, nie będzie Ci to wybaczone i będziesz ukarany jako ten, który sprzeniewierzył się Panu.
Tak więc, zrozum i zabierz się do dzieła i czyń tak, jak Ci dopiero co powiedziałem; szczególnie, uwzględniając pierwszą radę, weź pod uwagę i trzecią, którą Ci opiszę jako następną, a bez której cała Twoja praca będzie posiadała niewielką wartość i wiarygodność przed Chrystusem.

A oto i trzecia rada. W swoich medytacjach, modlitwach i rozmyślaniach usiłuj rozpoznać swoje główne wady, a nade wszystko tę najważniejszą, która jest jakby Generałem i która dominuje nad wszystkimi pozostałymi. Starając się zniszczyć tę główną, dołóż wszelkich starań, aby wykorzenić również pozostałe wady, które też mogą być przez Ciebie zaatakowane na wzór żołnierza zamierzającego zgładzić głównodowodzącego przeciwnika znajdującego się wśród swoich oddziałów. Usiłując dotrzeć do niego, żołnierz z oczyma utkwionymi w niego – jako cel, jednocześnie toruje sobie drogę do głównodowodzącego zwalczając tych, którzy staną mu na drodze14. Podobnie i Ty postępuj ze swoimi wadami.

Gdybyś mnie zapytał, która z Twoich z wad jest, moim zdaniem, wadą dominującą, to odpowiedziałbym Ci, że jest to pewnego rodzaju zmysłowość – tak przynajmniej wynika z mojego powierzchownego rozeznania. Tak więc, Twoją główną wadą nie jest zmysłowość (rozumiesz, co chcę ci powiedzieć, czyż nie?), lecz raczej gniew i gwałtowne zmiany humoru spowodowane pychą, która z kolei zrodzona jest z Twojej wiedzy i Twoich kompetencji, jakie posiadasz, bądź to jako dar naturalny, bądź jako owoc Twojego długoletniego doświadczenia.
Jeśli dobrze się nad tym zastanowisz, to zobaczysz, że to czyni Ciebie niezadowolonym, niespokojnym i skłonnym do złych manier i niestosownych słów. Co więcej, ów korzeń pychy rodzi w Tobie jeszcze inne złe owoce.
Zło istniejące w Tobie, które dopiero co Ci ukazałem – jest matką wszystkich Twoich wad. Zniszcz ją więc, aby więcej nie rozrastała się. Teraz zależy od Ciebie, aby znaleźć lekarstwo na tę wadę i sposób na jej wykorzenienie.
Jeśli nie będziesz wiedział jak to uczynić, przy innej okazji, być może, napiszę Ci o tym lub wytłumaczę Ci to w czasie rozmowy. Jeżeli nie byłaby ona Twoim głównym brakiem (aczkolwiek, jakoś jestem o tym przekonany, że jest to właśnie ona), znajdź tę właściwą i zniszcz ją.

Jeśli będziesz pieczołowicie zachowywał rady, których Ci udzieliłem, z łatwością dojdziesz do Ukrzyżowanego i do Krzyża. Wszelkie inne drogi będą Cię wiodły z dala od Niego, czego nie mógłbym znieść, ponieważ Cię kocham i czuję się zobowiązany do tego, aby Cię kochać i aby widzieć Cię na zawsze zjednoczonym z Ukrzyżowanym. Amen.
Zakupiłem dobre i zmodernizowane urządzenie do drukowania, które Ci poślę. Kosztowało trzy liry i dziesięć groszy.
Mam zamiar wysłać Ci kilka książek na temat życia duchowego, które uważam za bardziej przydatne niż jakiekolwiek inne, które mógłbyś poczytać. Prześlę Ci je. Staraj się przekonać Pana A. do ich zakupu, gdyż będą służyły dobrze tym, którzy chcą czynić postępy w życiu duchowym.

A co z Fra Bono15? No cóż, obydwaj i Ty i ja, straciliśmy z nim kontakt. Trzyma się z dala ode mnie, albo – jak się wydaje – unika mnie z jakiegoś powodu. Miną trzy lub cztery dni, nim go spotkam, a kiedy to nastąpi, zamieniam z nim zaledwie parę słów. Musi się obawiać, że chcę go przekonać, aby dołączył do nas. Podoba mi się list, który do niego napisałeś, lecz on [Fra Bono] potrzebuje bardziej przekonywujących argumentów, a więc przedstaw mu je. Będę pisał do A.16 Pozdrów ode mnie wszystkich i każdego z osobna. Poleć mnie bardzo mile modlitwom naszego Ojca Primicerio17, etc.
Mediolan, 28 lipca, 1531 r.

Twój Syn i Brat w Chrystusie
Antoni Maria Zaccaria, kapłan

Zobacz również:

Podziel się z innymi:

Facebook
Twitter
LinkedIn